- Proszę - powiedziałem.
I opowiedział.
Książka, którą chcę przedstawić i z której pochodzi powyższy cytat, to "Małe życie". Napisała ją Hanya Yanagihara, amerykańska pisarka i dziennikarka. Według niektórych tę powieść czyta się emocjami, mocno wczuwając się w losy jej bohaterów. Trudno się dziwić tej opinii - w utworze pełno jest szczegółowych, działających na odczucia czytelników opisów, wciągających nas w losy czterech przyjaciół rozpoczynających dorosłe życie w Nowym Jorku. Razem z nimi przebywamy drogę od ich studiów, gdzie każdy ma duże ambicje co do swoich przyszłych losów (według opisu "JB zostanie wybitnym malarzem, Willem - wybitnym aktorem, Malcolm - wybitnym architektem, a Jude - wybitnym prawnikiem), aż po wiele lat później. Stopniowo dochodzimy do wniosku, że to Jude i jego historia, tak starannie przez niego ukrywana, stanowi jądro powieści. Powoli, wraz z upływem kolejnych lat, dowiadujemy się coraz więcej o jego przeszłości, znajdując sens w jego czynach i aktualnych zachowaniach czy nawykach. Mimo tego, że autorka przedstawia nam w równym stopniu dzieje całej czwórki, nasza uwaga i tak skupia się właśnie na nim.
Podczas lektury faktycznie nie zabraknie emocji - są w niej etapy pełne miłości, nienawiści, zaufania, życiowych zawodów, wzruszeń i, co chyba najważniejsze - wspomnień. To książka, która trafia przez wzrok do serca, momentami ujmując swoją prostotą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz